Kiedy mężczyzna kocha kobietę – When...
Komentarze: 0
Obejrzałam ten film co najmniej 5 razy i za każdym razem totalnie się rozklejam...Takiego męża ze świecą szukać...Muzyka fantastyczna...gra aktorów fantastyczna...Meg Ryan fantastyczna...Andy Garcia fantastyczny...POLECAM!! Każdy facet powinien zobaczyć ten film :)
Alkoholizm, jak wiadomo, niejedno ma imię. W "Kiedy mężczyzna kocha kobietę" na imię mu Alice. Alice to lubiąca żona i matka, zadbana, aktywna zawodowo kobieta. Jej słabość jest chowana za drzwiami pięknej kamienicy na (obowiązkowo) pochyłej ulicy San Francisco. Bo chyba podstawową przyczyną stanięcia tego filmu, opowiadającego historię pewnej swej rodziny, była cecha obalenia mitu, jakoby alkoholikami staliśmy się często mężczyźni z elementu społecznego. Skoro ta wypowiedź była pomijana, obecnie coraz bardziej naturalnie jest rozważana w debacie publicznej. Film powstał 16 lat temu, co potrafi coś usprawiedliwia zbyt jawnie edukacyjne zapędy twórców.
Cała fabuła została zajęta tej indywidualnej ważnej kwestii. Obserwujemy podstawowe fazy uzależnienia: od wczesnych kłopotów stanowiących efektem pijaństwa, przez przyznanie się do choroby, terapię, po zmagania z występowaniem na trzeźwo. Bohaterowie trochę zbyt łatwo chodzą z jakiegoś stopnia do pozostałego – Alice wystarczy jeden powód, by wyznać mężowi najskrupulatniej skrywaną tajemnicę. I terapia przebiegnie praktycznie bezboleśnie – my, widzowie, nie zostaniemy wprowadzeni w poczucia, niewątpliwie dramatyczne, bohaterki, jakich przeszła w oddzielnym ośrodku. Będzie musiała nam wystarczyć jej niepowtarzalna telefoniczna rozmowa zakrapiana łzami. Film zbiera się za wtedy na owym, jak choroba dotyka całej rodziny, jak starszy w klimacie nieobecności matki musi mówić sobie z dwoma małymi córeczkami. Starsza spośród nich przekazuje sobie częściowo rzecz spośród tego, co dzieje się z mamą. Szkoda, iż ten temat nie stał dokładnie poprowadzony – film prześlizguje się po temacie, pokazując kilka razy smutną minę czterolatki, nie pokazuje, jak rodzic alkoholik może zaszkodzić dziecko na wszystkie jego przebywanie. Oraz trochę różnych popularnych zagadnień pozostało tylko częściowo dotkniętych: na komentarz to, że Alice uwiera świadomość, że bez kieliszka nigdy nie będzie już tąż jedyną, zabawną osobą. Powątpiewa, czy przyjaciel ją taką pokocha. Oraz w boku zaczyna emocjonalnie szantażować i obarczać winą perfekcyjnego partnera.
A nawet dla laika, nieznającego zbyt dobrze natury uzależnień, wiarygodność historii zostawienie w niektórych momentach nadmiernie zachwiana. Na twarde budzące wątpliwości punkty można również przymknąć oko. Ale scena wyznania problemu rozwiewa wątpliwości, czy aby twórcy rzeczywiście zgłębili punkt oraz kwalifikacją, o czym dotyczą. Padająca tam kwestia "Piję whisky, by nic ze mnie nie poczuł" powinna przetrwać do sprawy. Podróże komunikacją miejską w Polsce wyglądałyby całkowicie odwrotnie, gdyby to danie stanowiło silne.
Nie ważna wejść obojętnie nad osobą Meg Ryan. W jej kondycje pokrywała się szansa, żebym z znanego scenariusza wyłoniła się postać wielowymiarowa – osoba nie do skutku spełniona, zapijająca drobne frustracje drobnomieszczańskiego życia coraz silniejszymi drinkami. Niestety twórcom zabrakło dobrego scenariusza, a królowej komedii romantycznej – talentu, by zapłacić jego braki. Owszem, należy się jej cześć za tenże fakt, że ćwiczyła urozmaicić swoją filmografię. Ale wprost nie wiem, czemu chodzenie alkoholiczki utożsamiła z denerwowaniem się męskim krokiem w sprzedaż szerokim płaszczu. W pozycjach drugoplanowych można stwierdzić w filmie Ellen Burstyn i Philipa Seymoura Hoffmana, przecież oni z pory nie zyskali zbytnio przestrzeni, aby się wykazać. To skutkuje do refleksji, że reżyser nie za dużo poradził sobie z aktorami – tych cudownych nie wykorzystał wystarczająco, natomiast ostatnich rzadszych nie okiełznał. Ze globalnych dużo wypada Andy Garcia jako nieskazitelny mąż – wykorzystuje na niskim kluczu, co przekazuje nam pole do domysłów: czyli zbytnio jego maską chroni się pustka czy gąszcz emocji?
Przepiękny, mądry film o mocy prawdziwej miłości. Fantastyczna gra aktorów, wspaniała muzyka i scenariusz. Film, na którym niezmiennie się wzruszam, daje on nadzieję i pozwala uwierzyć w drugiego człowieka. Jeszcze raz polecam wszystkim!
Gatunek: Dramat, Romans
produkcja: USA
premiera: 29 kwietnia 1994
reżyseria: Luis Mandoki
scenariusz: Ronald Bass, Al Franken
Dodaj komentarz